Wspomnienia sprzed lat
W roku 1909 na jednym z zebrań gminnych zapadła decyzja o utworzeniu Ochotniczej Straży Pożarnej. Zadecydował o tym rolny charakter wsi, gdyż w stodołach i na polach często pojawiał się ogień. Założycielem i zarazem pierwszym prezesem straży był ówczesny wójt Franciszek Piechoczek, natomiast pierwszym naczelnikiem został Ludwik Bronny. Do OSP mogli wstępować mężczyźni w wieku ok. 20 lat, zdrowi i niekarani. Nowopowstała jednostka liczyła 25 członków, m.in. Jan Piechoczek, Józef Królik, Jan Gajda oraz Leon Gajda.
Ludwik Bronny był naczelnikiem do czasów I wojny światowej, a po nim funkcję tę pełnił Teofil Dudzik. Umundurowanie oraz sprzęt zostały zakupione z funduszu gminnego, jednak początki były trudne, pojawiła się potrzeba wybudowania remizy. Na ten cel OSP otrzymała kawałek ziemi w miejscu, gdzie znajdowała się posiadłość Ewalda Szulika. Strażacy z pomocą mieszkańców „Górnego” zbudowali remizę o jednym pomieszczeniu 8 x 5 m i powierzchni użytkowej 40 m2. Podstawowym sprzętem gaśniczym była ręczna sikawka dwutłokowa, przewożona na gospodarczym wozie konnym oraz węże do podawania wody o średnicy 45 mm. Gospodarz, który użyczał swoje konie, otrzymywał z gminnej kasy kwotę 20 zł za przewóz sprzętu do pożaru lub na ćwiczenia. Zebrania OSP odbywały się w wyszynku u Fabiana. Na każdym takim spotkaniu strażacy byli częstowani piwem i porcją kiełbasy za dobrą pracę. Natomiast, jeżeli udało im się uzyskać dobre wyniki na zawodach, dostawali w nagrodę nowe węże i poczęstunek ufundowany przez gminę. Do wozu strażackiego wyznaczano kolejno gospodarzy, którzy mieli obowiązek stawienia się ze swymi końmi na każdy alarm. Jeżeli, dany gospodarzy nie pojawił się, to nakładano na niego karę pieniężną, a do akcji wyruszał następny z wytypowanych. Do pompowania wody, przy użyciu sikawki ręcznej, byli brani przypadkowi mężczyźni spośród gapiów, a jeśli takich nie było obowiązek spadał na kobiety. Naczelnik spisywał osoby, które odmówiły takiej pomocy, za co musiały zapłacić w gminie grzywnę na rzecz straży. Wyjazdów do pożarów było bardzo dużo, dlatego sąsiednie jednostki wzajemnie sobie pomagały. Największe zagrożenie stanowiły budynki kryte strzechą oraz zwarte konstrukcje gospodarczych obejść, bo w momencie, gdy zapaliła się stodoła ogień szybko rozprzestrzeniał się na wszystkie pozostałe zabudowania. Z tego względu zaczęto tworzyć różne pododdziały i tak na przykład „topornicy” zajmowali się wyrąbywaniem przerw, aby ogień w czasie pożaru nie szerzył się. W jednostce OSP z roku na rok przybywało członków i to nie tylko tych czynnych. Istnieli także członkowie wspierający, którzy płacili składki do kasy straży, a w zamian za to, byli zwolnieni z obowiązkowych ćwiczeń.
Kiedy nastąpiły czasy dużego bezrobocia, mieszkańcy szukając zajęcia wstępowali do OSP, mimo iż praca ta była bezpłatna. Po zakończeniu I wojny światowej naczelnikiem został Robert Gajda, który pełnił tę funkcję do 1939 r. Z chwilą wybuchu II wojny i okupacji hitlerowskiej działalność straży upadła – dużą liczbę członków OSP powołano do wojska, wielu strażaków musiało się także ukrywać. Taki właśnie los spotkał Roberta Gajdę, na którego gestapo wydało wyrok śmierci. W tym trudnym czasie funkcję przejął pan Zerzoń. W wyniku działań wojennych remiza uległa zniszczeniu, zaginęła również znaczna część sprzętu. Do dziś nie wiadomo, co stało się z sikawką ręczną, podejrzewa się, iż została rozebrana na części.
Po wyzwoleniu początkiem roku 1946 funkcję naczelnika ponownie objął Robert Gajda. Straż straciła cały majątek i wszystko trzeba było rozpoczynać od nowa. W 1947 r. OSP otrzymała wóz konny do przewożenia ludzi i sprzętu, a w 1950 r. wzbogaciła się o pierwszą motopompę o napędzie silnikowym marki „Leopolia” o wydajności 800 l/min. W 1953 r. wybuchł największy w gminie pożar. Płonęła wówczas chlewnia i stodoła w obejściu gospodarstwa dworskiego Szraja. Strażacy, w wyniku zaniedbań gospodarzy i braku wystawienia koni, sami musieli ciągnąć wóz. Dopiero przy podjeździe pod górę do dworu, Herman podpiął swoje konie. Wodę do ugaszenia pożaru podano już motopompą, którą ustawiono nad stawem w dolinie obory. W 1954 r. Robert Gajda z powody choroby musiał odstąpić swoje stanowisko nowemu naczelnikowi – Józefowi Gruchlikowi. W tych latach największym problemem dla straży był brak jakiegokolwiek pomieszczenia do przetrzymywania sprzętu. W związku z tym motopompę przechowywał Alojzy Sadło, wóz konny stał pod wiatą przy stodole u Alojzego Sitka, a umundurowanie bojowe i galowe w większości trzymał u siebie w domu naczelnik. Kiedy ogłaszano alarm, straż przyjeżdżała z dużym opóźnieniem, bo potrzebowano bardzo dużo czasu na zebranie sprzętu z różnych miejsc. Do OSP należało wtedy wielu członków, m.in.: Józef Gruchlik, Jan Sadło, Gerard Gajda, Eryk Gajda, Jan Tyman, Józef Jastrzębski, Leon Mazur, Sylwester Koleczko, Józef Królik, Franciszek Mazur i Józef Kiełkowski. W 1956 r. na jednym z zebrań zdecydowano o rozpoczęciu budowy prawdziwej remizy z wieżą. Dzięki współpracy wszystkich członków pod kierownictwem naczelnika Józefa Gruchlika oraz Gromadzkiej Rady Narodowej i wójta przystąpiono do realizacji planu. Nie obyło się bez przeszkód, przede wszystkim brakowało materiałów budowlanych. Problem ten udało się rozwiązać dzięki Powiatowej Radzie Narodowej w Wodzisławiu i już w 1957 r. przystąpiono do realizacji projektu. Przy budowie pracowała cała społeczność Jastrzębia Górnego, a w szczególności członkowie OSP. Wspólna praca szybko przyniosła oczekiwane rezultaty i już 22 lipca 1960 r. remiza została oddana do użytku strażaków. Składała się z kilku pomieszczeń – garaż, biuro i świetlica. W uroczystościach przekazania budynku brały udział również władze powiatowe, m.in. Komendant Powiaty Jerzy Sznajder, któremu jednostka z Jastrzębia Górnego zawdzięczała wspominaną pomoc przy zaopatrzeniu w materiały budowlane oraz załatwianie spraw dokumentacyjnych. OSP posiadała już właściwy lokal, gdzie można było przechowywać sprzęt i spotykać się na zebraniach, ale do pożarów nadal wyjeżdżano wozem konnym, a później traktorem. Strażacy podjęli więc odpowiednie starania, zaczęli chodzić po domach i zbierać datki – były to dobrowolne składki mieszkańców Jastrzębia Górnego. W 1964 r. z przetargu w Poznaniu zakupiono milicyjny samochód “Star 20″. Auto potrzebowało kapitalnego remontu, który został przeprowadzony na koszt kasy gminnej po wcześniejszym uzgodnieniu warunków z wójtem. W tym okresie kierowcą samochodu był Gerard Gajda, to on spędził wiele godzin modernizując auto tak, aby przystosować je do potrzeb straży. W roku 1964 utworzono pierwszą młodzieżową drużynę pożarniczą do której należeli: Jerzy Gruchlik, Marian Konieczny, Marian Górny, Jan Śleziona, Bolesław Krótki, Sylwester Polnik oraz bracia Jan i Marian Skrzyszowscy. Opiekunem drużyny został Stanisław Pastuszek, a kolejnym kierowcą i mechanikiem był w tym okresie Jan Grygierek. ,m
NA 110 lecie
W latach 1969 – 71 remiza została rozbudowana o jedno piętro. Głównym nadzorującym i organizatorem prac był ówczesny prezes OSP Jan Brzoza, który pełnił zarazem funkcję kierowcy straży, prezesem był od 1969 do 1990 kierowcą pozostał do 2000 roku po rezygnacji z funkcji prezesa został wybrany druh Ryszard Domagała, który był prezesem od 1990 do 2003 roku.
W 1976 roku posiadany samochód “Star 20″ decyzją Komendy Wojewódzkiej Straży Pożarnych w Katowicach został przekazany do kasacji. Jednostka otrzymała w zamian typowy samochód pożarniczy GLM 8 – Żuk A 15, który służył do roku 2000. W tym roku jednostka otrzymała ciężki gaśniczy samochód „Jelcz 315” GCBA 6/32 przekazany z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Jastrzębiu Zdroju służący do chwili obecnej. Od tej pory kierowcą został druh Józef Płonka, a w roku 2003 został wybrany na stanowisko prezesa, którą pełni do dnia dzisiejszego.
W dniu jubileuszu jednostka liczy 78 członków, w tym członkowie czynni, honorowi i wspierający.
Ponadto w szeregach jednostki funkcjonują: kobieca drużyna pożarnicza i młodzieżowe drużyny pożarnicze (młodsza i starsza).
Ostatnich 13 lat to okres, w którym członkowie OSP stali się bezdomnymi. Stan techniczny budowanego w latach 60 budynku strażnicy uniemożliwił dalszego korzystania z niego. Członkowie OSP wraz ze sprzętem zaczęli tułać się po różnych obiektach wyznaczonych przez administratora budynku (Miejski Zarząd Nieruchomości). Samochód gaśniczy oraz sprzęt ciężki dzięki przychylności Komendanta Miejskiego PSP znalazł miejsce w siedzibie JRG, inny sprzęt w magazynach MZN. Po latach trudnych dzięki staraniom Pani Prezydent i władz miasta otrzymaliśmy budynek, który dostosowywany jest do potrzeb naszej jednostki.
Pomimo trudności lokalowych jednostka ciągle się rozwija, należy do jednostek bardzo aktywnych, czego dowodem może być coroczna organizacja Wojewódzkich Zawodów Sikawek Konnych oraz wielkiego festynu strażackiego. Uczestniczy z powodzeniem w różnego rodzaju zawodach sportowo – pożarniczych między innymi:
- Międzynarodowe Zawody Sikawek Konnych,
- Ogólnopolskiej Olimpiadzie Sportowo – Pożarniczej Strażaków OSP,
- Halowych Zawodach Drużyn Pożarniczych w Hawierzowie – Republika Czeska,
- Wojewódzkich Zawodach Sikawek Konnych w Jastrzębiu – Zdroju,
- Eliminacjach Turnieju Wiedzy Pożarniczej i Ekologicznej oraz w wielu innych.
Członkowie naszej jednostki zawsze chętnie angażują się w różnego rodzaju przedsięwzięciach organizowanych przez instytucje samorządowe, społeczne i kościelne takie jak: imprezy sportowe (wyścigi, biegi, rajdy samochodowe), finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, orszak Trzech Króli i wiele innych.
O sprawności naszej jednostki świadczą wysokie oceny prowadzonych inspekcji gotowości operacyjno – technicznej przez zespoły inspekcyjne komendanta miejskiego PSP.
Za sukces w ostatnim okresie poczytujemy sobie nawiązanie współpracy z jednostkami SDH Hawirzow – Mesto w Republice Czeskiej oraz OSP Łagów w powiecie kościańskim.